niedziela, 15 czerwca 2014

Efekty po 4 zabiegach kwasem migdałowym

Jak dla mnie odkrycie kwasu migdałowego to przełom w mojej pielęgnacji... Mam nadzieję, że jeszcze wiele rzeczy mnie tak zaskoczy, bo niezbyt długo siedzę w tym temacie. A im głębiej w to wchodzę, tym bardziej pozytywnie się zaskakuje...  Drobne blizny spłyciły się, pory zmniejszyły i oczyściły, skóra stała się przyjemnie napięta, gładka, i nawilżona. Zniknęły zaskórniki - wszystko to widać na poniższym zestawieniu. Czego chcieć więcej? Aby taki efekt utrzymał się jak najdłużej! Szczerze powiedziawszy efekt bardzo motywuje do dalszej pielęgnacji.
Najpierw stosowałam tonik ok 10%. Moje peelingi kwasowe zaczynałam od stężenia 20%, później, co tydzień, zwiększałam stężenie i doszłam aż do 30%. Za całą serię zabiegów nie wydałam więcej niż 10zł...To śmieszne pieniądze, jednak wiem, że nie wszyscy się zdobędą na wykonanie takiego peelingu w domu - sama bardzo się bałam, jak zaczynało mnie piec to modliłam się, żeby to tylko nie wypaliło mi twarzy i nie zostawiło jej w gorszym stanie niż była przed :P ale taka uparta już jestem i musiałam w końcu na własnej skórze spróbować. Teraz jestem bogatsza o nowe doświadczenie i o lepszą cerę :D

Z boku twarzy jeszcze schodzi mi resztka skóry co widać na powyższym zdjęciu, ale nie jest to już to łuszczenie płatami... a było tak na początku i było naprawdę ciężko. Chyba jednak troszkę przesadziłam i podrażniłam sobie skórę zbyt mocno.  Nie radził sobie z tym krem, podkład, nie było sposobu abym mogła to ukryć. Na zdjęciu obok widać moją cerę w najgorszym momencie - kiedy to niedoskonałości "wychodziły" na wierzch, a skóra odchodziła wielkimi suchymi płatami (chyba trochę ją "przypaliłam"). Strałam się jej nie pomagać, ale czasami trudno było się powstrzymać, szczególnie jak widziało się tak bardzo odstającą skórkę :P Na szczęście ten krytyczny moment trwał zaledwie 2-3 dni, reszta łuszczenia nie przebiegała aż tak spektakularnie. W nawilżaniu bardzo pomogły mi tanie kosmetyki z apteki: Alantan dermoline lekki krem na dzień (plus filtr Ziaja 50+) oraz klasyczna maść z witaminą A stosowana na noc. Jakoś przecierpiałam ten czas bez podkładu (kiedy na to nałożyło się podkład było jeszcze gorzej! - czy to mineralny czy krem BB...) i unikałam słońca na tyle ile mogłam (wiem, że kwas migdałowy nie jest fotouczulający, ale lepiej tej delikatnej nowej skórki dodatkowo nie podrażniać). Nie było lekko, ale było warto!!! Teraz pewnie będę wszystkich namawiała i kusiła, żeby też spróbowali :P
A TUTAJ wrażenia po pierwszym peelingu.

środa, 4 czerwca 2014

Moja przygoda z kwasami: wrażenia po pierwszym peelingu


Po stosowaniu toniku z kwasem migdałowym przez około tydzień postanowiłam przygotować mój pierwszy peeling. Z przygotowaniem nie było większych problemów - wystarczyło zmieszać kwas ze spirytusem i gotowe. Jednak nie wiedziałam, że to będzie tak cholernie wydajne! Przygotowałam około 5 ml roztworu 20% i starczyło to na mnie i na moją Mamę. Moja skóra bywa zmienna - raz jest bardzo wrażliwa, a raz kompletnie nie do zajechania, więc nie chciałam na początku szaleć ze stężeniem, żeby sobie krzywdy nie porobić. Sam proces aplikacji był mało skomplikowany - na wcześniej odtłuszczoną skórę nałożyłam wacikiem kwas. Najpierw bardzo ściągnęło mi skórę, potem zaczęło delikatnie piec, ale 10 minut wytrzymałam bez problemu. Nie chciałam przesadzić. Po zmyciu kwasu z twarzy (zmywałam zwykłym mydłem) cała twarz była lekko zaczerwieniona i uwidoczniły się wszelkie niedoskonałości. Na noc nałożyłam kwas hialuronowy z masłem shea (to połączenie zawsze mnie ratowało kiedy miałam zbyt przesuzoną skórę). Rano obudziłam się ze znacznym przesuszeniem i suchymi skórkami w okolicach nosa oraz skroni, z nadal widocznymi niedoskonałościami. Codziennie nawilżałam i starałam się nie odrywać odstających skórek (chyba najcięższy punkt z tego wszystkiego ;D). Po tygodniu od zabiegu na prawdę widzę znaczną różnicę - jednolity koloryt, mniejsze pory, niedoskonałości w większości zniknęły i już 5 dnia nie musiałam używać podkładu (tylko filtr i muśnięcie pudrem). Dziś jestem po kolejnym peelingu, tym razem 25 % na 12 minut. Odczucia podobne jak przy pierwszej turze, jednak już mniej niedoskonałości wyskoczyło na wierzch. Ciekawa jestem dalszych efektów, ale jak na razie jestem nastawiona pozytywnie.